źródło: unsplash.com


3... 2... 1...

START!

 
Czy można zaczynać to samo więcej niż raz, niż dwa, niż pięć? Zapewne wszystko zależy od kontekstu i tego, co chcemy zaczynać. W przypadku związków i relacji międzyludzkich mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki i choć jest to źle używane sformułowanie to coś w nim jednak jest... Heraklitowi z Efezu w słowach niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki chodziło tylko i wyłącznie o rzekę, a nie tak, jak współcześnie jest to tłumaczone - o wszystko dookoła.

Nie można wejść dwukrotnie do tej samej rzeki, bo - tak jak głosił Heraklit - inne napłynęły do niej wody. Podobnie rzecz ma się ze związkami (można po czasie wrócić do osoby, którą się kochało, ale czy ta miłość wciąż jest taka sama?) czy - a o to chodzi mi w głównej mierze - z blogowaniem. Do starego bloga starałam się powracać niejednokrotnie, bo skoro początkowo tak dobrze mi się go pisało to po czasie również powinno mi to przychodzić z łatwością, a prawda? Niestety, tak nie było. Im dłużej brnęłam w ponowne wracanie do tego, co kiedyś było, tym trudniej mi się cokolwiek pisało. Zamiast robić z lekkością to, co do tej pory sprawiało mi radość, ja czułam się, jakby stał nade mną kat i zmuszał mnie do blogowania. A przecież nigdy tak nie było!

Zanim zdecydowałam się zacząć pisać ten post, postanowiłam przejrzeć stare teksty, jeszcze z początku blogowania - a więc z lipca 2013 roku. Przeczytałam pierwsze dziesięć i okazało się, że dalej nie da się na trzeźwo. Czy ja naprawdę kiedykolwiek pisałam w taki sposób i takie rzeczy? Przecież to było na poziomie ówczesnego gimnazjum, a nie kogoś, kto miał za sobą pierwszy rok studiów i wybierał się na kolejny kierunek. W tym wszystkim brakowało mi jeszcze jakiegoś hihi, to mój blog, do zobaczenia przy kolejnym pościku albo inne ojoj, dawno mnie tu nie było. No wstyd po całości, choć muszę przyznać, że jednocześnie wstyd, ale także duma i kawał historii. 

Dlaczego?

Bo widzę progres. W sobie, w tym jak piszę, w tym co myślę. Nawet jeśli obecnie stoję na jakimś życiowym rozdrożu (bo nie można tego nawet nazwać zakrętem) to trochę jestem dumna z samej siebie i z tego, gdzie się obecnie znajduję - zarówno ja, jak i moje myśli.

Z poprzednim blogiem przechodziłam przez chyba wszystkie etapy i tematy, łącznie z kosmetykami i modą. Tym razem postanowiłam, że będę sobą, po prostu sobą i niczego nie będę próbowała robić "dla kogoś" i "po coś". Jeśli będę chciała dodać recenzję kosmetyku - to dodam, a jeśli przemyślenia - też będę pisać. Pisanie pod publiczkę już u mnie minęło. To nie ten poziom blogowania i - co najważniejsze - nie ten wiek. W końcu nie jestem zupą pomidorową, by wszyscy musieli mnie lubić.

Patrycja