Dzień dobry, dzień dobry!

Dzisiaj wpadam do Was z recenzją pierwszego tomu nowej serii Katarzyny Mak. Tym razem powieść erotyczna, kolejna polska autorka. Czy warto? Cóż, przekonajcie się sami!

Dotyk anioła, Katarzyna Mak


TYTUŁ: Dotyk anioła
AUTOR: Katarzyna Mak
LICZBA STRON: 384
ISBN: 9788378357759
WYDAWNICTWO: Videograf
KATEGORIA: literatura obyczajowa
DATA WYDANIA: 10 kwietnia 2020
JĘZYK ORYGINAŁU: polski
CENA: 34,90 zł
OCENA: 8/10
✰✰✰✰✰✰✰

OPIS:

Od wieków dobro ściera się ze złem, a przeciwieństwa się przyciągają. Pytanie zatem nasuwa się samo: co się wydarzy, kiedy nagle spotka się dwoje ludzi tak różnych, jak ogień i woda?
Angel jest synonimem czystości, idealnym przykładem wrodzonej skromności i uosobieniem anielskiej dobroci. Jest też bardzo religijna. Kocha otaczający ją świat, uwielbia ludzi i zwierzęta. Brad to przeciwieństwo Angel – porywczy, pewny siebie, cyniczny. Na co dzień kat, który bez skrupułów zabija ludzi dla pieniędzy. Krótko mówiąc, Bradley to bardzo niebezpieczny mężczyzna, którego lepiej omijać na swojej drodze. Jedno spotkanie w Las Vegas, jedna noc… Jedna nieprzemyślana decyzja, a życie tych dwojga zostaje wywrócone do góry nogami.
Kiedy po zakrapianej nocy Angel budzi się w łóżku obcego faceta, natychmiast postanawia wszystko naprawić i sprowadzić swe życie na właściwie tory. Niemniej Brad, który już poprzedniego wieczoru uległ pokusie, nie będąc w stanie odmówić pięknej kobiecie, ma na ten temat odmienne zdanie. Postanawia zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę. Co w efekcie wyniknie ze związku, który początkowo opiera się jedynie na dzikiej namiętności? Czy on zdoła pokochać i stać się człowiekiem, którego ona w nim widzi od początku? Czy ona okiełzna mężczyznę, do którego pała uczuciem tak gorącym, niczym wrota piekieł i ogniste czeluści?
Jeśli sądzicie, że dobro jest w stanie zwyciężyć zło, a miłość może uleczyć każdą, nawet najbrudniejszą duszę, to koniecznie sięgnijcie po tę książkę, by się przekonać, czy to rzeczywiście prawda…


RECENZJA:

Nie będę ukrywać, że skusiła mnie okładka. No najzwyczajniej w świecie urzekła mnie prosta okładka, w której jednak było coś, co sprawiło, że od pierwszego wejrzenia powiedziałam "Chcę ją mieć, chcę ją czytać". Pochłonęłam ją w dwa dni, choć w ostatnim czasie czytanie bardzo mi się wydłuża, z różnych powodów, znanych tylko sobie samym, bo nawet nie mnie. Myślałam, że Dotyk anioła to książka jednotomowa, dopiero w połowie odkryłam, że będzie jej kontynuacja, a pod sam koniec miałam nadzieję, że ta kontynuacja za moment pojawi się w moim domu, bo zostałam całkowicie rozbita przez autorkę i pierwszy tom historii Angel i Brada.

Jeśli chodzi o historię - cóż, momentami schematyczna, ale wbrew temu, co wielu ludzi sądzi, schematy wcale nie muszą być złe, po prostu trzeba wiedzieć jak je wykorzystać. W Dotyku anioła autorka całkiem nieźle sobie poradziła z użyciem schematu szarej myszki i bad boya, o ile w ogóle możemy o tym mówić. W końcu nie ma schematu z porwaniem i syndromem sztokholmskim, a dodatkowo - na co chyba jeszcze nigdy się nie natknęłam - główna bohaterka, zwana zarówno Zuzą, Zuzanną, Suzie i Angel, jest bardzo religijna. Czasem mam wrażenie, że w książkach religia i polityka są tematem tabu, w obawie, że kogoś mogą urazić, przerazić i odrzucić, a tymczasem Katarzyna Mak na swój sposób łączy powieść erotyczną z bardzo mocno wierzącą bohaterką. I wiecie co? Jestem bardzo na TAK. To dla mnie coś nowego. 

Poznajemy Angel, a właściwie Zuzannę Lewandowską, w chwili, w której postanawia zostawić swoje dotychczasowe życie na wsi i spróbować czegoś nowego na końcu świata, bo w Stanach Zjednoczonych. Tam nie będzie całkowicie sama, bo ma przyjaciółkę Jenny i jej brata Josha, których poznała kilka lat wcześniej podczas wymiany. Znajomość z nimi, przynajmniej na początku, może jej pomóc w rozpoczęciu nowego życia, jednak Zuza - z oczywistych względów nazywana przez przyjaciółkę Suzie - pod wpływem za dużej dawki alkoholu zmienia swoje życie jeszcze bardziej niż tego chciała. W kasynie, w którym pracuje jej przyjaciółka, Zuza poznaje przystojnego i bardzo niebezpiecznego Brada. Za duża ilość alkoholu sprawia, że nikt z nich nie myśli trzeźwo (choć Brad dużo trzeźwiej niż ona) i decydują się na szybki ślub w Las Vegas, choć - jeśli wierzyć późniejszym słowom Bradleya - Zuza sama prosi go, a wręcz błaga, by ją poślubił. Następnego dnia planują unieważnić małżeństwo, ale niestety okazuje się, że muszą na to poczekać aż 369 dni. Ona jest załamana, on - niekoniecznie.

Bradley nazywa ją Angel, swoim aniołem. Wszystko za sprawą tego, że podejrzał na jej dowodzie osobistym, że nazywa się "Angela Zuzanna Lewandowska", a nie Zuzanna, jak przedstawia się wszystkim. I coś w tym jej byciu aniołem jest, bo autorka zderzyła ze sobą dwa światy - Angel, skromną, religijną i ostrożną oraz Bradleya, niebezpiecznego, lubiącego imprezy i seks bez zobowiązań, w dodatku niewierzącego w Boga, w przeciwieństwie do swej delikatnej małżonki. To jak ogień i woda, piekło i niebo. Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że nie ma nic, co by ich ze sobą łączyło, jednak z biegiem książki okazuje się, że jest jedno pole, na którym rozumieją się bez słów - seks. Choć z początkiem książki Angel jest kompletnie niedoświadczona seksualnie to jednak Brad wprowadza ją w świat erotycznych doznań, a później można ująć, że "uczeń przerósł mistrza". A przynajmniej mu dorównał. Zazwyczaj w książkach obawiam się scen seksu, bo wielu autorów całkowicie zapomina, by je odpowiednio wyważyć. Tutaj seks przeplata się z fabułą i nie czuję się przytłoczona.

Trochę denerwowała mnie postać Angel, ale ja już chyba tak mam, że kobiece postacie mnie denerwują. Nie mniej, a nawet dużo bardziej, denerwowała mnie postać Diany, rzekomej przyjaciółki Bradleya, ale na pewno jego współpracownicy. Z chęcią dowiem się jak potoczyły się jej losy, mam nadzieję, że tak, jak mi się wydaje. Wracając jednak do Angel - najbardziej drażniła mnie w chwilach, gdy dowiadywała się czegoś o Bradzie i zamiast z nim porozmawiać, za każdym razem wrzeszczała na niego i uciekała. Wrzask i ucieczka to chyba jedyne, do czego była zdolna. Była też niesamowicie podatna na intrygi i manipulacje innych osób, a zwłaszcza Diany - czego ta by nie zrobiła i nie powiedziała to Angel łykała to jak młody pelikan żaby. Mimo wszystko nie była aż tak denerwująca, jak mogłaby i chyba mimo wszystko zaimponowała mi, gdy zrobiła coś wbrew Bradowi, ale w myśl własnych przekonań i wiary, a to nie było takie proste, zwłaszcza gdy została niemal przyparta do muru.

Imponuje mi wiara Angel, która do ostatniej chwili wierzyła w Boga i w to, że ma on dla wszystkich jakiś plan. Miłość od pierwszego wejrzenia? Cóż, może jest możliwa, może nie. Mnie się nie zdarzyło, ale może po prostu muszę kiedyś - jak Angel - wyjechać na koniec świata, upić się w kasynie i wziąć ślub gdy ledwo ogarniam rzeczywistość? Cóż, kto wie, kto wie.

Książkę polecam, historia całkiem ciekawa, czekam z niecierpliwością na drugi tom, którego premiera została przesunięta na 23 czerwca 2020. Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję wydawnictwu Videograf: