Witajcie w Nowym Roku! Wszystkiego najlepszego i oby cały nadchodzący rok był obfity - we wszystko. I w fajne książki - dużo fajnych książek!

Jak zostałam peruwiańską żoną, Mia Słowik


TYTUŁ: Jak zostałam peruwiańską żoną
AUTOR: Mia Słowik
LICZBA STRON: 368
ISBN: 9788361968443
WYDAWNICTWO: Annapurna
KATEGORIA: literatura faktu, biografia, autobiografia
DATA WYDANIA: 25 listopada 2019
JĘZYK ORYGINAŁU: polski
CENA: 39,90 zł
OCENA: 7/10

OPIS:

Podążając za radą ezoterycznej terapeutki, z biletem w jedną stronę Mia wyrusza w podróż życia po Ameryce Południowej, gdzie zmaga się z wrodzonym brakiem asertywności i niezdecydowaniem. W trakcie wyprawy bierze udział w ceremonii Ayahuaski, spędza czas w indiańskich wioskach, centrach medytacyjnych, a nawet w domu niebezpiecznych paramilitares, nieustannie starając się odnaleźć drogę do samej siebie. Ostatecznie podróż rzeczywiście nieodwracalnie przemienia jej życie, w sposób, którego nigdy nie wzięłaby pod uwagę.

Literatura faktu, którą czyta się jak dobrą powieść. Pełna humoru, bez cenzury ukazuje blaski i cienie spontanicznej podróży europejskiej kobiety w patriarchalnej kulturze macho. Bezpretensjonalna „Brigitte Jones w podróży”!


RECENZJA:

Zastanawialiście się kiedyś jakby to było rzucić wszystko i wyjechać z dala od domu? Ja wielokrotnie o tym myślałam, ale całe moje podróżowanie ogranicza się do jazdy palcem po mapie. Mia Słowik za radą ezoterycznej wróżki postanawia wyruszyć poza granice Polski, by tam zacząć życie na nowo. Skąd ten pomysł? Cóż, Mia próbuje zmierzyć się ze swoimi kompleksami, których - niestety - ma całkiem sporo. Jak zostałam peruwiańską żoną to przykład tego, jak bardzo destrukcyjne mogą bywać łatki naklejane nam w przeszłości, ale również teraźniejszości i przyszłości. Mia też kilka takich dostała - wariatki, nieudacznika, beztalencia. To, a także i kilka innych czynników, sprawiło, że dziewczyna już w siebie nie wierzy. W sukces swoich przedsięwzięć też nie.

Wcześniej jakoś nie miałam okazji sięgnąć po literaturę faktu, reportaż czy biografię. Raczej korzystałam z tej okazji sporadycznie. Kiedy jednak przeczytałam w opisie "Bezpretensjonalna Brigitte Jones w podróży!" to wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć (choć w pierwszej chwili nie ogarnęłam, że Brigitte Jones to po prostu nasza stara, kochana BRIDGET Jones), bo to z pewnością książka dla mnie. Gdy książka do mnie dotarła - zakochałam się w okładce, porządnym papierze, dobrze dobranej czcionce i kilku ładnych ilustracjach. Jeśli chodzi o treść - było podobnie, choć nie jestem pewna czy właśnie tego się spodziewałam.

Chwilami miałam wrażenie, że podróżuję razem z nią, jestem tam, gdzie ona i przeżywam te same przygody. To było ciekawe doświadczenie, a dla mnie - jako czytelnika - było również bardzo miłe. Być tam, gdzie w rzeczywistości nigdy nie dotarłam (i zapewne nie dotrę!). Jak zostałam peruwiańską żoną to taka powieść, która ma dwa etapy - pierwszy, bardziej podróżniczy i drugi, w którym historia zamienia się bardziej na taką miłosną, damsko-męską, pokazującą inną stronę jej życia. To też było całkiem ciekawe. Najfajniejsze jednak było to, że w książce pojawia się "szara strefa", czyli ramki, w których autorka przedstawia ważne informacje związane z krajem, kulturą czy wyjaśnienia zagadnień psychologicznych albo politycznych.

Skąd jednak ta "Brigitte" Jones, która pojawia się w opisie książki? Bo właśnie tak przyjemnie się ją czyta, jak starą i dobrą Jones. Dla mnie to plus, ale może dlatego, że uwielbiam cykl książek (i filmy!) o perypetiach Bridget. Lubię je, podobnie jak książkę Mii. Jeśli więc poszukujecie książki, która jest zarówno literaturą faktu, jak i historią obyczajową. I te informacje!


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Annapurna: