To była najdziwniejsza książka, jaką przeczytałam w swoim życiu. Jeszcze dziwniejszy był fakt, że całość nawet mi się spodobała, a do tego naprawdę dobrze się bawiłam, gdy czytałam kolejne rozdziały! Gdybyście chcieli - polecam, gdybyście nie chcieli - zrobiłam to za Was!

Nawiedzona wagina, Carlton Mellick III


TYTUŁ: Nawiedzona wagina
TYTUŁ ORYGINAŁU: The Haunted Vagina
AUTOR: Carlton Mellick III
LICZBA STRON: 104
ISBN: 9788395348693
WYDAWNICTWO: Dom Horroru
KATEGORIA: bizarro fiction
DATA WYDANIA: 18 lipca 2019
ROK WYDANIA ORYGINAŁU: 2006
JĘZYK ORYGINAŁU: angielski
CENA: 25,00 zł
OCENA: 7/10
✰✰✰✰✰✰✰✰✰

Mówię jej, że możemy robić inne rzeczy. Każde z nas chciałoby uprawiać seks analny, ale żadne nie chce się wypiąć.

OPIS:

Trudno kochać kobietę, której wagina jest bramą do świata umarłych...

Steve szaleńczo kocha swą ekscentryczną dziewczynę Stacy. Niestety ostatnio ich życie seksualne podupadło, bo mężczyznę martwią dziwne odgłosy z okolic jej krocza. Stacy twierdzi, że ma nawiedzoną pochwę i że to nic takiego. Steve zupełnie się z nią nie zgadza w tej kwestii.

Kiedy podczas niezbyt udanego seksu ze Stacy wydostaje się żywy trup, kobieta dowiaduje się, że jej pochwa to brama do innego świata. Namawia Steve'a, by wszedł do środka i zwiedził to dziwne, nowe miejsce. Powrót okazuje się jednak trudny... zwłaszcza po spotkaniu z Fig, specyficznie atrakcyjną mieszkanką opuszczonego świata między nogami Stacy.


RECENZJA:

Sam tytuł, okładka i opis dają do myślenia, prawda? Gdy pierwszy raz ujrzałam okładkę do "Nawiedzonej waginy" pomyślałam sobie, że dawno takiego kiczu nie widziałam. Mniej więcej od "Dziewczyny wilkołaka", ale tego (jeszcze!) w rękach nie miałam. Z tym, że tutaj kicz jest jakby bardziej profesjonalny, a im bardziej człowiek zagłębia się w treść - choć słowo zagłębia jest w tej książce słowem klucz - tym bardziej dociera do niego, że okładka jest idealnie dopasowana do treści.

"Nawiedzona wagina" to książka z gatunku bizarro fiction, z którym zetknęłam się po raz pierwszy. Z angielskiego oznacza to tyle co "dziwaczna fikcja" i po lekturze tej książki jestem w stanie powiedzieć, że w stu procentach się z tym zgadzam. To odłam fantastyki, a autorzy najczęściej używają w swojej prozie motywów i schematów wywodzących się z science-fiction, horroru czy fantasy. Z tym, że bizarro ma w sobie nieodłączny element dziwności, zazwyczaj osiągany takimi środkami jak absurdalne zestawienie postaci i sytuacji, czarny humor, pastisz, kreowanie surrealistycznego świata przedstawionego. Choć forma powieści w nurcie bizarro niczym się nie wyróżnia, to już treść określana jest mianem eksperymentalnej. Jako zjawisko czysto rozrywkowe, autorzy bizarro korzystają z popkultury i licznie nawiązują do jej wytworów. Co ważne - bizarro-fiction często cechuje się poruszaniem tematów powszechnie uznanych za tabu, a autor "Nawiedzonej waginy" uznany został za jednego z prekursorów i twórców tego dziwnego gatunku.

Ta minipowieść jest jednym wielkim absurdem i groteską. Nie wiedzieć czemu jest tak zła, że aż dobra i - przynajmniej jak dla mnie - na głowę bije niejeden fanfik. Jakością, pomysłowością, stylem. Poznajemy Stacy i Steve'a, ekscentryczną Azjatkę adoptowaną przez Amerykanów i szaleńczo zakochanego w niej chłopaka. Dowiadujemy się, że poznali się w autobusie, po czym poszli do Stacy spać, bo ma wyjątkowo wygodne łóżko. Dosłownie! Kompletnie obcy ludzie idą razem po prostu spać, nie wiedząc o sobie nic - nawet nie znając swoich imion. Już to brzmi absurdalnie, ale dalej jest tylko dziwniej, bowiem Steve zaczyna słyszeć dziwne wycie i zawodzenie jakby dobiegające z wnętrza jego ukochanej. Konkretniej z jej waginy. Choć dziewczyna się tym nie przejmuje, a wręcz zdaje się być podniecona faktem takiego dziwnego zjawiska, to jednak jej chłopak (i jednocześnie narrator) jest tym wyraźnie zaniepokojony. Kto by nie był?

Jednak gdy któregoś razu podczas niezbyt udanego seksu ze Stacy wychodzi, a przynajmniej próbuje się wydostać, kościotrup, zaniepokojenie Steva przeradza się w coś, czemu bliżej do przerażenia, natomiast jego ukochana, choć pierwotnie również zaniepokojona tym, co właśnie się wydarzyło, staje się bardziej zaintrygowana tym nietypowym zjawiskiem. Postanawiają, albo raczej ona postanawia, że Steve musi sprawdzić co się dzieje w jej wnętrzu. Bardzo sceptycznie nastawiony Steve ostatecznie zostaje nieco zmuszony, by w całości wejść do wnętrza swej ukochanej, a po pokonaniu długiego cielistego korytarza dociera do innego, nowego świata. 

A tam... jest już tylko dziwniej. 

Mimo całej tej dziwności Steve najpierw wraca do swojej ukochanej, a później niechętnie, ale zgadza się, by po raz kolejny zejść do tego innego, nawiedzonego świata. Tam w końcu poznaje Figę, przedziwną dziewczynę, ni to człowieka, ni to ducha, a wtedy wszystko tę jeszcze dziwniejsze, o ile to w ogóle możliwe. Szkielet zachowujący się trochę jak szczeniak, trochę jak kociak? Tylko w bizarro!

Mimo całego swojego absurdu i groteski ta minipowieść sprawiła mi naprawdę wiele radości. Choć początkowo byłam sceptycznie przekonana i długo zastanawiałam się nad tym, czy chcę mieć tę książkę u siebie to teraz niczego nie żałuję. Nawet pomimo kilku literówek.

Hej ho, bizarro w dłoń!