Dzisiaj zapraszam Was na recenzję drugiej książki z cyklu "Konkurs na żonę". Jak się czytało? Cóż, lekko, jak to książki Beaty Majewskiej. Momentami było wesoło, chwilami smutno... Grozy nie było nawet przez moment, ale w końcu to romans, nie thriller. Jeśli nie mieliście okazji, by poznać tę autorkę - to mimo wszystko polecam się z nią zapoznać. Idealna na wakacyjne wieczory!



Bilet do szczęścia, Beata Majewska


TYTUŁ: Bilet do szczęścia
AUTOR: Beata Majewska
CYKL: Konkurs na żonę
LICZBA STRON: 288
ISBN: 9788324582617
WYDAWNICTWO: Książnica
KATEGORIA: literatura obyczajowa i romans
DATA WYDANIA: 5 lipca 2017
JĘZYK ORYGINAŁU: polski
CENA: 29,90 zł
OCENA: 6/10
✰✰✰✰✰✰✰✰

[...] przez życie powinno się przejść razem, trzymając się mocno za ręce. Gdy żyjesz z kłamcą, on idzie za twoimi plecami, a ty ciągle spoglądasz przez ramię. Tak się obracasz i obracasz, aż w końcu się potkniesz i upadniesz.


OPIS:

Czy przystojny prawnik z Krakowa odzyska utraconą miłość? Kontynuacji powieści "Konkurs na żonę".

Łucja, zakochana bez pamięci w młodym prawniku z Krakowa, przeżywa szok, gdy dowiaduje się, że mężczyzna ją uwiódł, aby odziedziczyć spadek. Czuje się oszukana i wykorzystana, a na dodatek jest w ciąży. W pierwszym odruchu chce zerwać związek z Hajdukiewiczem i wrócić w rodzinne strony. Kiedy jej chora babka trafia do krakowskiego szpitala, dziewczyna postanawia pozostać w mieszkaniu Hugona na czas jej rekonwalescencji. Dla mężczyzny, który odkrywa, że naprawdę kocha Łucję, staje się to jedyną szansą na jej odzyskanie. Ale czy Łucja zdoła uwierzyć w szczerość jego uczuć?


RECENZJA:

Gdy czytałam pierwszy tom cyklu - "Konkurs na żonę" - miałam mieszane uczucia. Zwłaszcza jeśli chodziło o bohaterów. W połowie książki miałam dosyć Hugona Hajdukiewicza i współczułam Łucji Maśnik. Żal mi było naiwnej studentki, zbyt ufnej ludziom i wkurzałam się na pana prawnika, który myślał, że jest Bogiem. Choć zakończenie pierwszego tomu nieśmiało wskazywało, że być może w kolejnej części Hugo oprzytomnieje, to jednak wiadomo było, że ta powieść również nie będzie należała do w pełni cukierkowych. W końcu "Konkurs na żonę" skończył się dosyć boleśnie dla obojga - Łucja dowiedziała się, że cała znajomość z Hugonem to wynik spadku obarczonego warunkami, a Hugo właśnie wtedy zrozumiał, że to nie na spadku mu teraz zależy, a na Łucji. Tylko czy ona wybaczy mu to wszystko?

Majewska całkiem płynnie zamyka wątki, które zostały rozpoczęte w poprzednim tomie. Ponownie pojawiły się szalone przyjaciółki Łucji i bardzo żałowałam, że było ich tak mało. Jak dla mnie autorka spokojnie mogłaby napisać całą książkę z ich perspektywy! Byłabym pierwsza w kolejce po nią. Mało było Adama, najlepszego przyjaciela Hugona, ale co się dziwić - pod koniec poprzedniej części doszło do kłótni między nimi. Jednak i jego wątek się przebija, a ten jest zaskakujący. Naprawdę tego się nie spodziewałam. Spodziewałam się natomiast takiego, a nie innego rozwiązania wątku rodziców Hugona, choć nie sądziłam, że zacznie się od śnieżycy.

Tak, jak w poprzedniej części irytował mnie Hugo, a współczułam Łucji, tak w tym tomie czułam zupełnie inaczej. Irytacja względem Maśnik była tak duża, że miałam ochotę odłożyć książkę. Zresztą, za pierwszym razem tego dokonałam i książka na rok utkwiła na moim regale. Choć w pełni rozumiałam to, że czuje się zraniona i rozgoryczona (kto by nie był, gdyby dowiedział się, że cała relacja z ukochaną osobą była tylko czymś na wzór zakładu), ale denerwował mnie sam fakt, że jest niezdecydowana. Niby zgodziła się przy nim zostać, a jednocześnie traktowała go trochę jak największego wroga. Dziwię się, że Hugo tak dzielnie to znosił, ja chyba już dawno dałabym sobie spokój i olała sprawę.

Nie do końca rozumiem samo zachowanie Łucji - tak bardzo nie chciała wybaczyć i ponownie zaufać Hugonowi, ale wszystkim dookoła potrafiła wybaczyć. Osobie, która wysłała jej ten anonimowy list, który wszystko zniszczył? Nie ma problemu. Hugo, który próbował naprawić popełnione błędy? Nie, zło w najczystszej postaci! Jednocześnie cały czas nie potrafiła zrozumieć dlaczego jej ukochany nie chce wybaczyć i pomóc ojcu, którzy wyrządził tyle krzywd zarówno jemu, jak i jego matce. Przez ponad połowę książki takie zachowanie Łucji denerwowało mnie do tego stopnia, że już do końca miała przypiętą przeze mnie łatkę hipokrytki.

Skończyło się, no cóż, cukierkowo i schematycznie. Choć podobnego zakończenia spodziewałam się po samej Łucji, to jednak zabrakło mi tego pazura, jaki posiadał Hugo na samym początku, jeszcze w "Konkursie na żonę". No cóż, nie można mieć wszystkiego.



Za możliwość dokończenia przygód Hugona i Łucji serdecznie dziękuję: