Potrzebowałam tygodnia, by wreszcie siąść do pisania tej recenzji. Rok by ją dokończyć. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się czym jest kac książkowy, to - Proszę Państwa - ta książka spowodowała u mnie takiego kaca, że dalej nie umiem sięgnąć po żadną nową pozycję (a stosik recenzencki rośnie...). Chyba będzie bardzo subiektywnie.

Bogini niewiary, Tarryn Fisher


TYTUŁ: Bogini niewiary
ORYGINALNY TYTUŁ: Atheists who kneel and pray
AUTOR: Tarryn Fisher
TŁUMACZ: Agnieszka Brodzik
LICZBA STRON: 352
ISBN: 9788381291361
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo SQN
KATEGORIA: romans
ROK WYDANIA: 20 czerwca 2018
JĘZYK ORYGINAŁU: angielski
CENA: 36,90 zł
OCENA: 10!/10
✰✰✰✰✰✰✰✰✰

Kobiety są wszechświatem same w sobie. Czują za dużo, mówią za dużo, chcą za dużo - stanowią przeciwieństwo prostoty.


OPIS:

David Lisey wierzy w miłość.
Yara Philips wierzy tylko w złamane serca.
On jest utalentowanym muzykiem bez lirycznej inspiracji. Potrzebuje muzy.
Ona to wędrowna bogini. Spotyka mężczyzn, którzy jej potrzebują, ale tylko do momentu, kiedy złapią od niej wiatr natchnienia. Dlatego nigdy nie pozostaje w jednym miejscu przez zbyt długi czas.
David od pierwszego wejrzenia wie, że znalazł, czego szukał.
Yara wierzy, że może dać Davidowi dokładnie to, czego on potrzebuje, aby osiągnąć swój pełny potencjał: złamane serce.
Żadne z nich nie chce się poddać, ale wiara zawsze wymaga poświęcenia.

Miłość to religia.


RECENZJA:

To pierwsza książka autorstwa Tarryn Fisher, po którą udało mi się sięgnąć. Poprzednie nie ciągnęły mnie do siebie, najprawdopodobniej dlatego, że gdzie nie sięgnęłam tam natykałam się na kolejne zdjęcia i opinie dotyczące ich, a jak wiemy - im więcej się o czymś mówi tym mniej chcę po to sięgać. Bogini niewiary trafiła do mnie w okolicy premiery, więc nie było szansy, by przejadła mi się nim po nią sięgnę.

Yara to postać, którą albo się kocha albo nienawidzi. Nie można przejść obok niej obojętnie, zawsze namiesza w uczuciach czytelnika. Taka już jest. Podejmuje różne, często błędne decyzje, uważając je za najlepsze. Najodpowiedniejsze w danej chwili, jedyne właściwe. Nie chodzi jednak o to, by były dobre dla niej - one mają być odpowiednie dla jej wyobrażenia. Bo Yara wierzy - wierzy w to, że robi dobrze, nawet jeśli jedna jej decyzja może być niczym źle ułożony kawałek domino - puf! i rozpada się cała skrupulatnie ułożona układanka. Wszystko przez to, że nikt nie potrafił na nią odpowiednio wpłynąć.

Z kolei David wierzy w miłość i w to, że można nią wszystko załatwić. Wystarczy kochać, by mogło się ułożyć. Jego wiara jest na tyle silna, że nawet czytelnik - ten zagorzały nie-romantyk, zaczyna myśleć, że może jednak David i jego spojrzenie na świat są... cóż, jedyną właściwą opcją. Jednocześnie jego wiara w miłość nie jest jedyną cechą określającą bohatera. Jest też niezwykle upartym człowiekiem i uznaje, że jeśli czegoś bardzo się chce to można to zdobyć. Trzeba być wytrwałym, a cała ta siła, która w nim tkwi, nie znika aż do ostatnich słów powieści.

Gdyby trzeba było określić bohatera złego i dobrego - zapewne łatkę złego dostałaby Yara, a tego dobrego - David. Choć, jeśli mam być szczera, to te postacie nie są czarne i białe, są jak normalni ludzie, ze swoimi wadami, zaletami i kompleksami. Bo Bogini niewiary to próba nieszablonowego ukazania relacji między ludźmi. Fisher stara się pokazać, że bez akceptacji samego siebie, bez polubienia, ukochania siebie nie jesteśmy w stanie stworzyć zdrowej i porządnej relacji. Autorka stworzyła tak idealny profil psychologiczny głównej bohaterki, że chylę czoła. Czułam, że ból bohaterki był moim bólem i chyba nigdy wcześniej nie czułam takiej bliskości z bohaterem jakiekolwiek książki.

Bogini niewiary była dla mnie uczuciowym rollercoasterem, czytelniczym katharsis. To, jak ta książka mną poruszyła, to coś, czego nie potrafię opisać. Nie potrafiłam tego zrobić przez cały rok, choć przeczytałam ją niemal od razu po jej dostaniu. Stała się moim kacem książkowym, jedynym tak silnym w moim życiu.  



Za możliwość przeczytania tej książki bardzo dziękuję Wydawnictwu SQN.