Dzisiaj odpowiadam sobie na post, który dodałam ostatnio - o prezentach świątecznych. Tamten post był bezpieczny, chociaż zmuszał do myślenia. Ten z kolei dotyczy tylko mnie. Taka moja mała lista. Taki fajny

LIST DO ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA


Wiem, wiem. Takie listy zwykle piszemy i wysyłamy przed szóstym grudnia. Ja zawsze muszę być inna od reszty, więc tworzę tę listę dzisiaj, na kilka dni przed Wigilią. Cóż, może mój Mikołaj zdąży jeszcze przybyć? Zobaczymy. Najwyżej Zajączek Wielkanocny* będzie mógł skorzystać z tej listy! Ewentualnie może komuś z Was się przyda - zawsze może to być jakaś inspiracja, mniejsza lub większa; może znajdzie się tam coś, co sami bardzo byście chcieli, ale wypadło Wam to z głowy. Może.



Drogi Święty Mikołaju,
gdyby możność dostania prezentów naprawdę była liczona w grzeczności, to obawiam się, że na święta mogłabym dostać bardzo mało. Nie wcale, bo aż tak niegrzeczna nie byłam, ale do aniołka to nieco mi za daleko. Tak bywa. Mam jednak nadzieję, że na chociaż jedną pozycję z listy mogę liczyć. W końcu są święta, a to czas wybaczania... Te sprawy, pamiętasz? Pozwolisz, że wymienię prezenty od punktów, a nie od myślników. Chcę wiedzieć ile mi tego wyjdzie. Zresztą, sądzę, że Ty też chciałbyś to wiedzieć! W tym roku bardzo chciałabym dostać:

1. Jeszcze więcej książek. 
Wiem, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie mam już miejsca na kolejną literaturę, upycham ją wszędzie gdzie się da i, zdecydowanie, powinnam dać sobie spokój. Co mam jednak poradzić na fakt, że tak bardzo kocham książki? Gdybym mogła, na pewno miałabym już całą bibliotekę w domu, niestety metraż mi na to nie pozwala. Czy powinnam wymienić wszystkie tytuły? Niewątpliwie. Byłoby ich jednak zbyt wiele, więc pozwolisz, że wymienię tytuły, na których zależy mi najbardziej. Na pewno jest to zbiór dwunastu świątecznych opowiadań, a więc "Podaruj mi miłość". I bardzo chciałabym powiększyć swoją biblioteczkę książek Marty Fox, bo mimo dwóch nowych, wciąż daleko mi do końca. O! Jeszcze wszystko, co wyszło spod palców Ricka Riordana (pomijając Percy'ego Jacksona i Bogów Olimpijskich, bo to już mam na stanie. Ale to pewnie wiesz).

2. Seriale na zimnie wieczory. 
W końcu wciągnęłam się w jakiś serial. "Zaklinaczkę duchów" widziałam już wcześniej, ale teraz wciągnęłam się w nią jeszcze bardziej. Chciałabym mieć wszystkie sezony na płycie DVD. Stworzyłabym dla nich specjalną półkę. I drugą dla wszystkich sezonów "Sherlocka Holmesa" z Benedictem Cumberbathem i Martinem Freemanem. Pozostałe trzy seriale - niestety, nie zmieściłyby się na półce. Żadnej. W dalszym ciągu od filmów wolę książki. Zawsze. Ale Melindę mogłabym oglądać bez przerwy. <3. To co, Mikołaju, dasz radę mi to podrzucić? 

3. Tablecie, bądź mi przyjacielem.
Najbardziej brakuje mi możliwości pisania postów i różnych tekstów poza domem - na uczelni, w autobusie, na wyjazdach. Nigdy nie zabieram ze sobą laptopa, bo uważam, że to zupełnie zbędne. Na telefonie, niestety, dosyć niewygodnie pisze mi się posty, więc staram się tego unikać (zresztą, nawet jeśli go napiszę to i tak nie mogę go opublikować - najpierw muszę go jakoś ułożyć, ogarnąć i poukładać). To zdecydowanie za dużo roboty. Tablet ma jednak więcej możliwości, a chociaż i tak musiałabym później poprawiać posty, to na pewno nie aż tak. Cóż, to by było takie fajne ułatwienie... 

4. You're next MasterChef.
Ale zanim to się stanie - chciałabym wszystkie cztery książki zwycięzców kolejnych edycji MasterChefa, zaczynając od najnowszej, należącej do Damiana Kordasa. Jego finałowy sorbet z jabłek był mistrzostwem, a ja bardzo chciałabym to kiedyś stworzyć, w swojej domowej kuchni. Książki kulinarne powoli zaczynają zajmować całą jedną półkę w moim domu - zaczynając od tej, którą kupiłam sobie w zeszłym roku, idąc przez tą, którą dostałam do Mikołajki od Natalii, wreszcie kończąc na dwóch książkach kuchni Lidla ("Cukiernia Lidla" oraz "Ryby są super") i mojej ukochanej, "Kuchni Filmowej" Pauliny Wnuk. Na tę ostatnią polowałam od miesięcy i w końcu mam, w prezencie świątecznym, który... zrobiłam sobie sama ;). Teraz czekam na książki MasterChefa, Mikołaju.

5. Kuchnia moja miłość.
Kocham robić w kuchni różne rzeczy - piec, gotować, smażyć. Wszystko, co w kuchni można robić. Brakuje mi jednak wielu rzeczy. Ostatnio dokupiłam sobie sufletówki ceramiczne, ale chciałabym większe formy do zapiekania w piekarniku - marzy mi się robienie zapiekanych zup, ale póki co nie mam w czym ich robić; formy są takie drogie... Mikołaju, jeśli zapragniesz dołożyć się do mojej kuchni - daj znać wcześniej, wyślę Ci osobną listę co chciałabym dostać! Gwarantuję, że nie pożałujesz zakupów, bo ugoszczę Cię czymś smakowitym. Potwierdzone przez rodzinę i znajomych: potrafię robić naprawdę dobre jedzenie!

Żeby jednak nie wyszło na to, że jestem okropną materialistą (zaufaj mi, ta lista mogłaby się ciągnąć w nieskończoność), postanowiłam ją podzielić na dwie części. Pierwsza już za nami, więc jeśli dotarłeś do tego miejsca - możesz odłożyć kalkulator na bok, bo teraz już Ci się nie przyda. Druga część jest osobista i, niestety, trudna do wykonania. Uznajmy, że była ona do Mikołaja, który śmiga z dwunastoma reniferami, a kolejna jest do tego, który również trzymał się liczby dwanaście.

6. Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia.
Chyba najbardziej zależy mi na zdrowiu, nie tylko moim, ale także moich najbliższych. Chciałabym pozbyć się problemów zdrowotnych. Pragnę pozbyć się lęku przed tym, co mnie w każdej chwili może spotkać. Zdrowie jest potrzebne. Zdrowie jest, przede wszystkim, najważniejsze. Tak naprawdę nie potrzebuję niczego materialnego - potrzebuję tylko, by moi najbliżsi nie musieli borykać się z problemami zdrowotnymi; żeby każdy z nich był zdrowy i nie miał kłopotów. Tego chcę najbardziej.

7. Strach mym przyjacielem, nie wrogiem.
Stwierdzenie, że każdy się czegoś boi, nie jest niczym nowym. Ja jednak chciałabym, żeby mój strach mnie nie paraliżował. Żeby lęk przed tym czy tamtym, nie psuł niczego, żebym była w stanie go przezwyciężyć, podjąć walkę. Nie chcę, by było tak, jak do tej pory, że wycofuję się przed czymś, co nie minie, póki tego sama nie pokonam. To trochę jak z samochodem czy lękiem wysokości, tyle, że z tym pierwszym nie próbuję walczyć, a z tym drugim jakoś sobie daję radę. Chciałabym w końcu powiedzieć "dam radę!" i nie wycofać się tuż przed. To już się staje nudne.

8. Czasu, by przestał uciekać. 
Mam wrażenie, że czas ucieka mi przez palce, niczym suchy piasek. Robię coś i, nim się obejrzę, już jest parę godzin, dni, tygodni później. Mam wrażenie, że dopiero zaczął się semestr, a tutaj już święta, za chwilę Sylwester, Nowy Rok i ani się obejrzę, a tam sesja. I egzaminy. I, niestety, morfologia. Fajnie by było, gdyby ten czas zwolnił, a dwudziesty piąty stycznia nigdy nie nastąpił.

9. Cierpliwość popłaca. Ponoć. 
Niby ludzie twierdzą, że jestem cierpliwa i opanowana. Niby sama czasem tak o sobie mówię, ale dobrze wiem, że daleko mi do osoby bardzo cierpliwiej. Szybko się złoszczę i denerwuję. Ostatnio dostałam nerwowego słowotoku, gdy zezłościłam się w autobusie. Cierpliwy człowiek na pewno nie jest taki, jak ja. Potrzebuję dużej, bardzo dużej dawki cierpliwości - do studiów, do nauki, do MORFOLOGII, do ludzi w autobusach, do ludzi na ulicach, do wszystkich, jak leci, po kolei. Do siebie samej, ale najbardziej do rodziny - zwłaszcza do jednej osoby. Błagam, Mikołaju, daj mi cierpliwości!

10. Chęci. 
I to chyba jedna z ważniejszych rzeczy, dlatego też wspominam o niej na sam koniec - w końcu najbardziej pamiętamy to, co na końcu, nie to, co na samym początku (a więc: żegnajcie książki). Brak mi chęci, a chciałabym wiele zrobić. Mam tyle rzeczy, którymi muszę się zająć, a jednak to nie brak czasu jest moim wrogiem, a zdecydowanie brak chęci. Muszę wystawić rzeczy na allegro - kilka ubrań i książek, rolki i łyżwy, no i parę innych rzeczy. Ale nie umiem się zabrać za, co zabawne, robienie zdjęć. Z aparatem mogłabym spędzić każdą wolną chwilę, a jednak "pstyknięcie kilku fotek" jest dla mnie problemem. Gdybym miała więcej chęci - już bym to skończyła, tak samo jak książkę, którą piszę od roku i parę innych rzeczy. I częściej wrzucałabym tutaj posty. Także... Chęci.

Kochany Mikołaju! Mogłabym wypunktować jeszcze kilka(naście) rzeczy, ale tak sobie myślę, że jednak co za dużo to niezdrowo, a poza tym - jeśli Ciebie poproszę o wszystko, to co zostanie dla Zajączka Wielkanocnego? Ograniczam się więc do dziesięciu punktów, zdając sobie sprawę z tego, że i tak mam dosyć wygórowane wymagania, ale mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Zerknij też na tę listę z przymrużeniem oka, a gwarantuję Ci, że nie będzie taka zła, jak wydaje się na pierwszy rzut oka (prawego, bo lewe coś ostatnio mgliście wygląda). 
Mam nadzieję, że wiesz, gdzie mieszkam (ja to na tej drugiej, liście niegrzecznych dzieci). Szczęśliwej, spokojnej podróży, obyś wszędzie dotarł bezpiecznie!


Ściskam, Patrycja

Do Wigilii zostały już tylko cztery dni, więc mam nadzieję, że wszyscy napisaliście i wysłaliście swoje listy. Im dłużej będziecie czekać, tym większe prawdopodobieństwo, że Mikołaj nie zdąży przywieźć tego, o czym marzycie!

Wesołych Świąt!