Pomyślałam sobie na początku grudnia, że w tym miesiącu na pewno znowu będę pisać częściej niż raz w tygodniu. Kończy się jednak grudzień, a ja widzę, że dodałam tylko trzy posty. TRZY! A gdzie te wszystkie, które sobie zaplanowałam? Brakło mi czasu. Tak po prostu. Nawet nie brakło pomysłu, ale czasu. Miałam rozpiskę, na której wyszło około osiemnastu postów na grudzień. Teraz, nawet gdybym dodawała je codziennie, nie zmieściłabym się z nimi wszystkimi. Niestety. Dzisiaj jednak jesteśmy już blisko końca roku, więc postanowiłam podsumować postanowienia noworoczne na ten rok. Nie powiem, żeby udało mi się spełnić wszystkie 63 punkty, ale przynajmniej część się udała. Dzisiaj postanowiłam jednak, że wrzucę Wam tutaj tylko kilka z tych punktów, które udało mi się spełnić w 2014 i te, których w ogóle nie udało mi się nawet rozpocząć.

PODSUMOWANIE POSTANOWIEŃ NOWOROCZNYCH


5. Pisać więcej listów do znajomych.

Mam pół szuflady w kopertach od znajomych. Trochę pod koniec roku się rozleniwiłam, ale to dlatego, że zabrakło mi czasu na cokolwiek, a i w życiu przestało być w miarę kolorowo. Teraz, po Nowym Roku, zamierzam ponownie wrócić do pisania listów. Tylko najpierw chcę zdać sesję, a ona nie zapowiada się na kolorowy okres. Mam tylko nadzieję, że moi korespondenci dalej będą chcieli mieć ze mną ten kontakt.

7. Być bardziej kreatywną w życiu.

W sumie ciągle myślałam, że w tym roku z moją kreatywnością bywało coraz gorzej niż lepiej. Bo niewiele robiłam, przynajmniej tak myślałam. Ale ostatnio przysiadłam na moment i zobaczyłam wszystko, co zrobiłam. Wszystkie rzeczy techniką decoupage, świąteczne stroiki z żywej choinki, kartka i pudełko zrobione z materiałów scrapbookingowych, własnoręcznie stworzone kule do kąpieli, pełno rysunków i innych takich... Nagle okazało się, że nie jest tego tak mało, a to, co tworzyłam, przynajmniej w małej części, wrzuciłam na swój instagram

10. Chodzić na siłownię, minimum raz w tygodniu (najlepiej trzy).

No więc z początku roku chodziłam, a potem wysiadło mi kolano i musiałam zrezygnować. Więc jak wydobrzało, to zrobiłam sobie w domu miejsce do ćwiczeń. Ale kolano dawało o sobie coraz częściej znać i trzeba było się poddać. A niedługo WF na studiach, ciekawe jak to ze sobą pogodzę - ćwiczenia i kolano, które już dawno wysiadło i czeka na wizytę u lekarza.

12. Pojechać do Grecji i dobrze się bawić.

Byłam. Znowu coś zwiedziłam, znowu porobiłam dużo zdjęć. Byłam w malutkiej miejscowości Kokkino Nero i miałam Wam nawet coś o tym napisać. Ale tak długo się do tego zabierałam, że w końcu już nie widziałam sensu, by napisać post o wakacjach w Grecji. Może gdyby ktoś dalej chciał przeczytać to coś bym z tego stworzyła jednak. Może. Ale najważniejsze jest to, że w miarę dobrze się bawiłam. Pomijając to, że bardzo chciałam, by ktoś przy mnie był. Ale to nie ważne, to minęło.

13. Pojechać na Sonisphere Festival.

Ani czas, ani miejsce, ani fundusze. Nie wypaliło, znowu. I w tym roku, 2015, także nie wypali, więc już wiem, że nie ma co się zabierać za koncertowanie. Ale może kiedyś nadejdzie moment, w którym będę mogła pojechać na Sonisphere bez zastanowienia się. Może będzie taki dzień, w którym nic nie stanie mi na przeszkodzie. Jak teraz, urodziny kuzynki.

14. Pojechać na koncert 30 Seconds to Mars do Rybnika.

Już miałam zgodę, miałam pieniądze i miałam kupować bilet. Niestety, okazało się, że w dzień koncertu ja dopiero wracam do Polski z wakacji w Grecji. Mogłam zrezygnować z wyjazdu, postanowiłam jednak, że Marsi w Polsce będą jeszcze nie raz. A Grecja? Druga taka okazja może się szybko nie zdarzyć. No i miałam rację, bo powrót z Grecji zamiast koło 18-20 przedłużył się i do kraju dotarliśmy o pierwszej czy tam drugiej w nocy. No trudno.

16. Postaram się spotkać z kilkoma osobami, na których mi zależy, a których jeszcze nie miałam okazji spotkać.

Przyznaję się bez bicia, chyba sama się trochę poddałam. Może nie miałam siły, może motywacji. Nie spotkałam się z nikim, z kim bardzo chciałam. Taki ten rok był trochę słaby, ale może w przyszłym roku mi się to uda. Postanowienie, oczywiście, przechodzi dalej. 

18. Bardziej skupię się na fotografii.

I tu myślę, że mimo wszystko mi się udało. Już wiem przynajmniej co najbardziej mi leży i w jakiej fotografii czuję się najlepiej. Więcej robiłam zdjęć, chociaż trochę mniej się nimi zajmowałam. Myślę jednak, że w końcu idę w tym kierunku, w którym będę się dobrze czuć. Zobaczymy jednak jak to będzie. Zobaczymy. :). 

19. Będę systematyczniej prowadzić bloga.

I to mi się udawało, do pewnego momentu. Potem jakoś to słabo wyszło, no i sami widzicie jak jest w ostatnim czasie. Nic nie ma tutaj, tak naprawdę. Nie oszukujmy się, piszę po trzy do pięciu postów miesięcznie. To trochę za mało, niestety. Ale mam nadzieję, że od przyszłego roku jakoś lepiej mi to wyjdzie. Zobaczymy. Będziecie dalej przy mnie? 

20. Będę częściej piec i próbować nowości kulinarnych.

Udało mi się, chociaż mogłoby być lepiej. Wypróbowałam kilka nowych przepisów na serniki, a mój tort czekoladowo-ajerkoniakowy był hitem dwóch imprez. Dzisiaj zamierzałam zrobić rainbow cake, ale nie ma nikogo w domu na Sylwestra, a niestety nie będę miała jak go przenieść. Za duży tort by wyszedł, by zmieścić się do pudełka. Tyle przegrać. Jak w końcu zrobię rainbow cake (co tam, dwa lata się do tego zbieram!) to pokażę wam zdjęcia i wrzucę przepis. O ile wyjdzie. 

21. Podejmę Kwalifikacyjny Kurs Zawodowy.

To nie tak, że nie umiałam się zebrać, by go podjąć. Nie. To raczej tak, że zapisałam się, złożyłam dokumenty, zapłaciłam i... szkoła mnie wykiwała. To nie był mój rok jeśli chodzi o różnego rodzaju wnioski i inne takie sprawy. Gdzie się nie zapisałam to coś nie wychodziło i musiałam rezygnować. Albo druga strona mnie wykiwała. W każdym razie nie poddaję się i w 2015 podejmuję ten kurs. Tutaj już nie dam się wykiwać. 

23. Znowu postaram spotkać się z Angeliką. 

Bardzo chciałam jechać na ślub do Angeliki. Chciałam móc przy niej być w jej najważniejszym dniu w życiu. Żałuję, że dzieli nas te ponad pięćset kilometrów i finansowo było to dla mnie przeraźliwie nie do przeżycia. Mam jednak nadzieję, że w 2015 uda mi się wszystko tak ułożyć, by móc pojechać do niej nie na jeden dzień, ale przynajmniej na tydzień. Albo na dwa. 

39. Postaram się częściej chodzić w sukienkach.

A to udało mi się w stu procentach! W ciągu listopada i grudnia chodziłam średnio trzy razy w tygodniu w sukience. Moją szafę wypełniają prawie same sukienki, a ostatnio zamówiłam sobie kolejne dwie. Na 2015 zapowiadam sobie jeszcze częstsze chodzenie w sukienkach. 

47. Skupię się bardziej na zajęciach handmade (decoupage, scrapbooking, sutasz) niż w roku poprzednim.

Mam w domu coraz więcej rzeczy w stylu decoupage, a kolejne moje twory znaleźć możecie na instagramie - zawsze coś tam wrzucę, zawsze się pochwalę. W tym roku myślę, że było tego więcej niż do tej pory, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się to jeszcze bardziej. Może w końcu zacznę tworzyć w domu, a nie tylko na dodatkowych zajęciach?

57. Postaram się pokonywać swoje lęki.

Moim największym lękiem jest lęk wysokości. W sumie niewiele osób o nim wie, bo mimo wszystko staram się go całe życie pokonywać. Wchodzę na dziesiąte piętro i wychodzę na balkon, by zobaczyć jak to wygląda. Fakt, że serce bije mi wtedy jak oszalałe jest niczym, w porównaniu do tego, jak dumna jestem z siebie, że to mi się udało. Gdy byłam z rodzicami w Grecji, bardzo chciałam zobaczyć Meteory. To dopiero było wyzwanie, które postawiłam sama przed sobą. Wyszłam i zobaczyłam, wszystko było piękne, zdjęć porobiłam mnóstwo. Nie żałuję, mimo iż strach był ogromny. Wspomnienia i widoki wszystko wynagrodziły.

58. Postaram się wprowadzić więcej koloru w swoje życie.

Czym ten kolor dokładniej miał być to nie jestem pewna. Myślę, że przede wszystkim chodziło mi o to, aby moja szafa nie przypominała czarnej dziury - czerń od góry do dołu, wszędzie i we wszystkim. Czy mi się udało? Cóż, na pewno trochę lepiej niż wcześniej, chociaż wciąż czarny wszędzie góruje. Ale do czarnego dołączył czerwony, szary i fioletowy. Powoli wychodzę na prostą.

61. Na instagramie dobić do 1000 zdjęć.

No cóż, nie wyszło. Ale zostało mi niewiele do 1000 zdjęć, bowiem w chwili obecnej, dodając ten post, na moim instagramie (klik: TUTAJ) znajduje się 936 zdjęć, a do wieczora na pewno pojawi się jeszcze kilka. Albo kilkanaście. Mimo wszystko musiałabym dodać 64 zdjęcia do jutra do północy, a szanse są niskie. Wiem jednak, że zrobiłam wiele, by mi się to udało. No nie?

62. Bardziej zająć się blogiem, rozsławiając go.

Gdy zaczynałam rok miałam ledwo kilka tysięcy. Obecnie, kończąc go, mam około 26 tysięcy 450 wyświetleń. Dla większości ludzie to niewiele wyświetleń. Dla mnie to spora ilość. Wiele się zmieniło, dołączyło tutaj koło 120 osób-obserwatorów. Koło 20 tysięcy wyświetleń. Myślę, że udało mi się, chociaż troszkę, rozsławić ten blog. Chociaż odrobinkę.


A Wy? Mieliście postanowienia na ten rok?
Udało Wam się je spełnić?